Nie spieszyli się. Zawsze było coś ważniejszego do roboty. Dopiero epidemia koronawirusa sprawiła, że znaleźli czas na składanie starego motoru. Maciej i Zbigniew Myszkowie już odpalili silnik zabytkowego pojazdu. Wkrótce powinni wyjechać nim na bytowskie ulice.

6 lat temu zobaczyłem stertę części bardzo starego motocykla. Z powodu zdekompletowania trudno było ustalić jego markę – mówi Maciej Myszka. – Potem zaczęliśmy namawiać właściciela do sprzedaży. W końcu po długich negocjacjach wiosną 2017 r. motocykl, tzn. tę stertę, kupiliśmy – dodaje Zbigniew. Zaczęli od skatalogowania części. Po sprawdzeniu numerów ramy i wzorców okazało się, że nabyli części do dwóch modeli. – To niemieckie NSU 201ZDB i NSU 2510SL – wyjaśnia szczegóły M. Myszka. W sprawdzeniu ramy pomogła im firma Audi Tradition zza Odry. Bytowscy pasjonaci dowiedzieli się też, że motor z ich ramą wyprodukowano 14.02.1938 r. w Neckarsulm w Niemczech. – Zaskoczyła nas szczegółowa dokumentacja fabryczna opisująca nawet dodatkowe wyposażenie i gdzie sprzedano egzemplarz – opowiada Z. Myszka.

Po tych ustaleniach ojciec z synem podzielili części na dwa modele. – Niektóre były identyczne, co ułatwiło kompletowanie. Wybraliśmy ten model, który miał więcej części. To motor z silnikiem dwusuwowym z pojemnością 199 ccm – mówi ojciec. Teraz należało poszukać jeszcze brakujących elementów. Po zdobyciu katalogu oraz setek zdjęć Zbyszek i Maciej dowiedzieli się, czego potrzebują. Przydatne były również polskie i zagraniczne strony internetowe. Części drugiego motoru posłużyły na wymianę z innymi hobbystami. Dzięki temu nie musieli płacić za elementy 80-letnich jednośladów, a te do tanich nie należą.

Trzeba jednak przyznać, że prace ślimaczyły się. Kilkakrotnie odkładali je na później, bo po prostu brakowało czasu. Od zakupu minęły 3 długie lata, zanim ich projekt zaczął przybierać realnych kształtów. Pomogła pandemia. Ojciec z synem wreszcie mogli oddać się odkładanej renowacji NSU 201ZDB. Zaczęli spędzać czas razem w garażu, zwłaszcza że student Maciej było nie było musiał siedzieć w domu. Swój projekt nazwali COVID-19. Jednak mimo długich przygotowań nie udało się nabyć wszystkich części. Musieli je dorabiać własnymi metodami. Korzystali także z pomocy innych rzemieślników pasjonatów, którzy wykonali układ wydechowy i rolgaz. Zbyszek i Maciej wykorzystali też swoje własne talenty i umiejętności. Ojciec jest mistrzem w elektryce, a syn świetnie sobie radzi z malowaniem. Zresztą ten rodzinny duet ma już na swoim koncie ok. 30 odnowionych jednośladów, m.in. MZ czy DKW. Zawsze stawiali na jakość, a nie liczbę. – Ratujemy klasyki w różnym wieku. Ważna jest też pojemność. Niektóre wykonane przez nas motory ciągle trzymamy. Sprzedając inne, uzyskaliśmy wsparcie finansowe droższych projektów, do których należy m.in. właśnie ten NSU – tłumaczy M. Myszka.

Zbyszek pasją do motorów zaraził syna 10 lat temu, gdy Maciej miał 12 lat. Wówczas składali WFM-kę. W ub.r. można było ich zobaczyć m.in. na wystawach pojazdów zabytkowych i klasycznych w Bytowie, Wielu czy Stężycy, gdzie pokazywali się ze swoim DKW. Chętnie dzielą się swoją pasją. To m.in. dlatego we wrześniu 2016 r. zostali współzałożycielami stowarzyszenia Byt-Kar, które rok temu przekształcono w Automobilklub Bytowski. Obecnie Zbyszek jest przewodniczącym komisji rewizyjnej, a Maciej członkiem zarządu. Są inicjatorami wielu przedsięwzięć i działań klubu. To Maciej wymyślił lipcową wystawę pojazdów na bytowskim rynku, a Zbyszek właśnie buduje gablotę wystawową motorów, która znajdzie się w holu sali sportowej Zespołu Szkół Ponadpodstawowych w Bytowie. Jak zapewniają, ich największym atutem w budowie motocykli jest siła spokoju i umiejętność wyszukiwania części. – Czasami, dokonując zakupów, musimy powstrzymywać emocje i uzbroić się w cierpliwość – mówi Zbyszek. – Dobre projekty trzeba rozkładać na kilka lat – dodaje. – Ten czas wykorzystujemy na zdobywanie potrzebnej wiedzy i poszukiwanie źródeł części zamiennych – uzupełnia M. Myszka.

Ogromną radością kończy się każde zrealizowane przedsięwzięcie. Tak było i tym razem, gdy udało się im uruchomić silnik NSU. Przed członkami Automobilklubu Bytowskiego pochwalili się tym w ubiegłym tygodniu, ale – ze względu na koronawirusowe ograniczenia – tylko w internecie. Kiedy motocykl zobaczymy w Bytowie na żywo? – Jeszcze go nie skończyliśmy. Brakuje kilku części mających już tylko wpływ na stronę wizualną, ale jesteśmy szczęśliwi, że maszyna już „zagadała” – podsumowuje M. Myszka.

Już marzą o kolejnym motorze, któremu przywrócą świetność. – Wykonanie każdego pojazdu z okresu międzywojennego lub jakiegoś z okresu wczesnego PRL-u, np. SHL M04, daje nam sporo satysfakcji – mówi Maciej, ale jeszcze nie wie, co z ojcem wspólnie wezmą na warsztat.

Bogdan Adamczyk