Przypadkowo natknąłem się na informację prasową o zlocie Garbusów w Choczewie bez zastanowienia zarezerwowałem sobie wolną sobotę. Miałem farta, bo już pierwszy egzemplarz, który zacząłem oglądać był wyjątkowy. Właściciel pomarańczowego Garbusa 1303 pochwalił się, że w 2009 r. kupił go od… Zbigniewa Hołdysa znanego z zespołu Perfect. – Mój samochód jest piękny, klimatyczny i niepowtarzalny. Zawsze wywołuje uśmiech na twarzy – zapewnia Piotr Kwiecień z Pruszcza Gd.

Następny, który wpadł w oko był czarno-czerwony. Choć auto jest piękne, to jego właściciel wolałby o innym kolorze. Sławomir Małaczycki mówił, że długo szukał takiego egzemplarza. Chciałem inny kolor, ale cóż, taki już pozostanie. Przyzwyczaiłem się. Mam go od 7 lat.

Później były kolejne, nawet te z żółtymi tablicami i oryginalnym lakierem np. w kolorze kości słoniowej. Wśród wielu były kolejne pomarańczowe. Dwa mające w sobie coś unikatowego. Tomasz Konkol z Wejherowa bardzo chętnie przedstawił własną historię z tymi uroczymi pojazdami: – Jeszcze, gdy byłem uczniem posiadałem pierwszego Garbusa, jednak nie było mnie wówczas stać na dłuższe utrzymywanie samochodu.

Powiedziałem sobie jednak, że kiedyś będę miał ponownie takie auto. Mój obecny egzemplarz jest z 1965 r. model 1200. Jest nietypowy bo przedłużony. Zrobiłem to po wypiaskowaniu całej karoserii. Okazało się, że tylko dach był w całości i niewielka część pojazdu. Popatrzałem na niego i wtedy podjąłem decyzję o przedłużeniu.

W tym miejscu trzeba dodać, że zabieg powiększenia auta był bardzo praktyczny, bo nawet ja się w nim swobodnie zmieściłem… Pan Tomasz zaraził swoją pasją siostrę Aleksandrę Konkol, która posiada bardzo młody egzemplarz z 1996 r. Unikatowy, bo jeden z końcowych modeli. Ma elektrycznie zwijany dach, co jest rzadkością. Podobno wyprodukowano ich tylko 800 szt.

To tylko część pojazdów i osób, które poznałem. Myślę, że więcej „opowiedzą” załączone zdjęcia.

Bogdan Adamczyk