Każdy miłośnik motoryzacji mógł znaleźć coś dla siebie. W pierwszej hali przywitały nas pojazdy rodem z PRL. Jednak głównie były to pojazdy nietypowe. Traktory, autobusy, kilka wozów militarnych, ciężarówki, a także znane samochody ze Złombolu. W kolejnych halach podziwialiśmy kolejne kategorie. Były wszystkie marki rodem z RFN. Między nimi także pojazdy innych nacji. Aż wreszcie weszliśmy do największej hali, w której stały niezliczone stoiska tematyczne. Ucieszyłem się widząc dział made in DDR, ale największe wrażenie zrobiły na mnie auta francuskie, a konkretnie Citroeny. Przy obecnych DS-ach mógłbym spać, a przy C6 mógłbym stać godzinami. Czekała jednak na nas kolejna hala targowa. Tam rzemieślnicy zawodów motoryzacyjnych zdradzali swoje tajniki. Chętnie wysłuchałem wystąpienia Patryka Mikiciuka. To prawdziwy pasjonat, który zawsze ma coś mądrego do powiedzenia. Po chwili wróciłem jednak do strefy Citroena. Podziwiałem takze moje ulubione Garbusy. Po to, aby nacieszyć oczy i… pomarzyć. W zasadzie myślę, że wielu z nas wybrało się do Poznania po marzenia. Jednak ceny pojazdów wystawionych na sprzedaż sprowadzały nas na ziemię. Część sprzedających chyba zwariowała, a inni chyba liczą na odzyskanie włożonych pieniędzy w renowację. A to już nie takie proste. Spoglądając na poniższą galerię zdjęć nacieszmy się widokiem raz jeszcze.

B.A.

Foto: Bogdan Adamczyk