Jedni cenią sobie tylko zadbane antyki, inni pojazdy określonych producentów. Miłość do jednego, jedynego modelu, to rzadkość. Ford Crown Victoria Radka Kucharczyka nie jest egzemplarzem kolekcjonerskim, służy do częstych podróży, za to posiada bogatą historię.
– W młodości, oglądając filmy, podziwiałem mocne amerykańskie samochody. Np. po schodach jeździły, jakby były niezniszczalne. Do dzisiaj mam przed sobą widok odpadających kołpaków – śmieje się R. Kucharczyk. – Po latach zamarzyłem o posiadaniu takiego auta, ale dla zwykłego zjadacza chleba w Europie, to nie takie proste – mówi, dodając: – Bardzo chciałem mieć Forda Crown Victorię. Nie myślałem o kupnie pojazdu dla samego posiadania, ale takiego, który mógłbym eksploatować. Ten model doskonale zaspokajał moje potrzeby. Interesowała mnie mocniejsza i bogatsza policyjna wersja. Choć droższa, to w eksploatacji się zwraca. Bezawaryjna, a dodatkowo wygoda. Dzięki temu, że wyprodukowano jej 2 mln egzemplarzy, jeszcze długo nie powinno być problemów z częściami – zapewnia.
R. Kucharczyk wspomina o znaczeniu Crown Victorii w amerykańskim przemyśle filmowym. Wymienia te najważniejsze, w których wystąpił, choć wszystkich nie jest w stanie. Za dużo ich było. Warto podkreślić, że o ile Fiat 125p taxi nr 1313 w kolorze bahama yellow z serialu „Zmiennicy” znany jest jedynie polskiej widowni, tak żółte taksówki Nowego Jorku rozpoznają miłośnicy filmów z każdej szerokości geograficznej. Najczęściej Fordy, jak to samochody, stanowią tylko tło dla głównych bohaterów. Jednak nie dla R. Kucharczyka. W policyjnych pościgach, rozbijane hurtowo na autostradach i ulicach Miami, Chicago czy Los Angeles, stanowią obiekty pierwszoplanowe. – Wystarczy choćby wspomnieć „Szklaną pułapkę 4” i słynną scenę, gdy Bruce Willis Fordem strącił… helikopter – śmieje się. O roli w kinematografii świadczy fakt, że wg internetowej bazy danych, samochód Ford Crown Victoria zagrał w ponad 7700 produkcjach filmowych! Konkurencyjny Chevrolet Caprice również pracujący w policyjnej służbie plasuje się w tej klasyfikacji dopiero na 10 miejscu. – Miał mocniejszy silnik, ale w 1996 r. General Motors zaprzestał ich produkcji. Ford z silnikiem V8 z tylnym napędem był jedynym na rynku, którym chcieli jeździć amerykańscy policjanci. Warto dodać, że wersja policyjna waży o ponad 300 kg więcej! Inną ciekawostką jest to, że produkowane w Kanadzie auta dla potrzeb flot taksówkowych, w celu zwiększenia komfortu pasażerów, były o 9 cali dłuższe – opowiada. Od cywilnych wersji pojazdów różniły się także te dla detektywów, FBI czy pracowników sądów. – Na zewnątrz wyglądały tak samo, bo miały się wmieszać w tłum. Z czasem jednak cywile, właśnie dlatego przestali kupować te auta. Nie chcieli być kojarzeni ze służbami – śmieje się R. Kucharczyk.
Długo bytowiak nie mógł sobie pozwolić na kupno wymarzonego auta. Stał się jedynie posiadaczem Forda Taurusa. Nie był zadowolony z awaryjnego pojazdu. W 2005 r. wraz z żoną Agnieszką wyprowadzili się do Anglii. Zamieszkali w Douglas na wyspie Man na Morzu Irlandzkim. – To niewielka, ale ciekawa wyspa. Słynąca z ulicznych wyścigów motocyklowych i braku ograniczeń prędkości – mówi o jej motoryzacyjnym obliczu. Być może właśnie dlatego na Man zamieszkał znany ze słynnego programu Top Gear Jeremy Clarkson. – Kiedyś na wyspie mieszkał też słynny brytyjski kierowca formuły 1 Nigel Mansell – dodaje. R. Kucharczyk, u którego miłość do motoryzacji zza Wielkiej Wody nie gasła, wraz z żoną spotykali się w klubie miłośników samochodów amerykańskich.
– Pewnego razu zauważyłem Crown Victorię z napisem „Scheriff”. Później długo o nim myślałem. Następnego dnia zdziwiłem się, gdy zobaczyłem go po raz kolejny. Stał przed firmą, w której pracowałem. To mi nie dawało spokoju. Napisałem więc do Steve’a, kolegi, który był założycielem i szefem klubu „Manx Yanks”. Przecież musiał coś wiedzieć o tym aucie. I słyszał. Okazało się, że to on jest właścicielem Forda Crown Victorii – śmieje się. – Zachorowałem na ten samochód. Po roku kolega postanowił go sprzedać. Nic nie mówił. Dał ogłoszenie. Znalazłem je, bo ciągle poszukiwałem podobnego egzemplarza. Wtedy bardziej interesowała mnie wersja detektywistyczna. Jednak zaproponowana przez Steva cena była, jak dla mnie, zaporowa. Na szczęście z czasem zaczęła spadać. Po pół roku chciał już 5 tys. funtów. Dwa tygodnie trwały nasze targi. Ostatecznie w grudniu 2009 r. sprzedał mi Forda za niższą cenę, ale wymontował wszystkie policyjne gadżety. Mimo to byłem przeszczęśliwy. Pojazd nieco zaniedbany, więc musiałem go doprowadzić do porządku. Pod wykładziną znalazłem nawet wizytówkę szeryfa, który najprawdopodobniej nim jeździł – opowiada. Należy więc domniemywać, że dawniej po hrabstwie Washington poruszał się nim szeryf Gary W. Yount. Dzisiaj „szeryfem” jest już bytowiak. – Nie uważam się za niego, ale tak na mnie mówią – śmieje się, uzupełniając historię: – Gdy upłynęło trochę czasu od zakupu, wydzwaniałem do Steve’a z zapytaniem, czy posiada wymontowane elementy. W ten sposób mój Crown Victoria odzyskał belkę na dachu, szperacz. Kilka innych gadżetów ściągnąłem ze Stanów. Po paru latach Steve przekazał jeszcze oryginalną amerykańską tablicę rejestracyjną z tego samochodu. Dzisiaj stanowi cenną pamiątkę zamontowaną za tylną szybą Forda.
Biały pojazd szeryfa towarzyszył Radkowi i Agnieszce Kucharczykom w wielu wyprawach. – Przejechaliśmy nim pół Europy. Byliśmy nawet w Norwegii i Szwecji na zlocie amerykańskich pojazdów. Wielu Szwedów wołało do nas „szerife, szerife!”, trzymając jednocześnie uniesionego kciuka. Ten samochód wywołuje pozytywne emocje. Interesowali się nim policjanci z różnych krajów. Zauważali, że auto jest dobrze wyposażone. Wrażenie robi także 4,6-litrowy silnik o mocy 225 KM. Późniejsze egzemplarze miały nawet 250 KM – mówi.
Niestety, w 2013 wydarzyła się niemiła przygoda. O ile amerykańscy filmowi kaskaderzy są przyzwyczajeni do stłuczek, to zwykły użytkownik szos już niekoniecznie. Na szczęście wzmocniona konstrukcja policyjnego wozu nie zawiodła. – Wyprzedzałem tira na prostej drodze z przerywaną linią. Nic nie widać z przeciwka, aż nagle z lasu wyjeżdża samochód. Kierowca spojrzał tylko w lewo, jadąc prosto na mnie. Nie miałem czasu na hamowanie i ucieczkę. Trąbiłem i przykleiłem się do ciężarówki. Uszkodziłem cały bok Forda. Później miałem batalię z ubezpieczalnią. Długo trwała rynkowa wycena szkód, którą zdobyłem z USA. Cała procedura trwała pół roku – wspomina R. Kucharczyk. Właściciel Crown Victorii dążył do przywrócenia pierwotnego wyglądu. – Długo szukałem czarnej folii odblaskowej. Wszędzie próbowano mi wmówić, że takiej nie ma. Tymczasem Bogdan Hrycyna z Kuriera taką znalazł i okleił Forda. Auto odzyskało dawny blask – cieszy się R. Kucharczyk.
– Niestety z ulic zniknęły już nawet nowojorskie taksówki Forda. Również w służbach pozostało ich niewiele – mówi, wracając do historii Crown Victorii, a może opowiadać o tym z pasją godzinami. Opisał ją na stronie roadrunners.pl. – Dawniej redagowałem internetowy serwis o amerykańskiej motoryzacji. Z czasem udzielałem nawet porad osobom chcącym zakupić auto ze Stanów – mówi.
Po powrocie do Polski R. Kucharczyk ukochane auto częściej trzyma w garażu. Bytowiak założył firmę Red Car Detailing, pomagając innym w odzyskiwaniu dawnego blasku ich pojazdów. Motoryzacyjną pasję uzupełnia… wyprawami jednośladem. Nie byle jakim, bo razem z żoną Agnieszką ścigają się na Suzuki Van Van. Lubią wyzwania, stąd nie tylko dalekie wyprawy, ale również te po trudnym terenie. Latem tego roku zaliczyli nawet off-roadowy rajd latarników po błocie i plaży, opisany ósemką w dziesięciostopniowej skali trudności. Swoje motocyklowe przygody umieszcza na prywatnym blogu [blogmotocyklowy.pl – przyp. red.]. Zapewnia jednak, że stara miłość nie rdzewieje i że nic nie zastąpi przyjemności prowadzenia Vicky – największej motoryzacyjnej gwiazdy filmowej, czyli Forda Crown Victorii.
Bogdan Adamczyk
Krótki materiał wideo:
.
Z linii montażowej schodzi ostatni egzemplarz Forda Crown Victorii:
.
Tak pisał Radek Kucharczyk o Fordzie Crown Victorii: