Nie są to wprawdzie Mercedesy klasy G warte ponad 500 tys. zł, ale w terenie dają radę tak samo dobrze, jeśli nie lepiej. Bartosz Stoltman i Adrian Podolski z Cetynia (gm. Trzebielino) oraz Łukasz Młocicki z Barnowca (gm. Kołczygłowy) są dumnymi właścicielami radzieckich terenówek marki UAZ. Kiedyś służyły w wojsku, a teraz podczas weekendowych przejazdów są podziwiane przez okolicznych mieszkańców.

– Mój samochód to UAZ 469B z 1980 roku, a kolega ma UAZ-a z 1979 r. Posiadamy je ponad 2 lata, a zaczęło się od jeżdżenia po zlotach militarnych. UAZ to alternatywa w postaci taniej terenówki, więc postanowiliśmy je kupić – mówi Bartosz Stoltman. W swoim UAZ-ie ma on oryginalny benzynowy silnik 2,5 litra o mocy 80 KM. W drugim jest taka sama jednostka napędowa, ale przełożona z Żuka. Stoltman swojego kupił w Kołobrzegu, a jego kolega Łukasz Młocicki w Gryficach. Oba wcześniej służyły w wojsku.
– Mój był kiedyś wozem dowodzenia, wyposażony w radiostację i inne sprzęty. Używano go jako wóz łącznościowy, ale musieliśmy ten osprzęt zdemontować – opowiada Stoltman dodając, że zachowali to oprzyrządowanie.

W doprowadzenie do ładu swoich samochodów włożyli wiele pracy, aby były w jak najlepszym stanie. UAZ-y to paliwożerne pojazdy. Potrafią spalić po 20 litrów gazu, bo Stoltman założył instalację LPG. Jego kolega jeździ na benzynie, więc płaci dużo więcej, ale za to jaką ma frajdę! Mieszkańcy Cetynia wozili ostatnio uczestników wiejskiego festynu. Była to jedna z atrakcji tej imprezy. – Spalanie budżetu nie rujnuje, bo jeździmy nimi tylko w weekendy. W tygodniu mamy inne obowiązki – zaznacza Łukasz Młocicki z pobliskiego Barnowca. Jazda UAZ-em do łatwych nie należy, bo nie ma wspomagania zarówno kierownicy, jak i hamulców. Mówią, że zamiast hamulców UAZ ma… spowalniacze. Niebezpieczne to jednak nie jest, bo poruszają się wolno, ok. 60 km/h. W terenie radzą sobie znakomicie. – Opony są terenowe, więc żadne błoto nie jest im straszne – mówi Adrian Podolski z Cetynia.

Ludzie żywo reagują na ich widok, jakby były to wozy warte 500 tys. zł. Będą mieli co podziwiać, bo pasjonaci radzieckiej motoryzacji chcą jeszcze kupić GAZ-a 69. Bez problemu kupują części do tych samochodów. Znajomy ze Słupska sprowadza je prosto z Rosji. – Wszystko jest w nich oryginalne, a w moim jedynie siedzenia są z BMW, bo po prostu wygodniejsze niż te fabryczne – zaznacza Bartosz Stoltman. Samochody są jak “spod igły” i dlatego bez wstydu udają się nimi na zlot pojazdów militarnych do Bornego Sulinowa.

Pasjonaci radzieckiej motoryzacji dbają nie tylko o swoje samochody, ale i o miejscowość. Razem w czynie społecznym wyczyścili staw w Cetyniu. Leży on wprawdzie na prywatnej działce, ale właściciel udostępnia go dla wszystkich, jako miejsce rekreacji. – Staw zarastał od wielu lat. Zebraliśmy się, każdy dał ile mógł, a Czesław Łukasiewicz użyczył nam koparkę i tylko za operatora i paliwo skasował. Dzięki temu udało się oczyścić ten staw – mówi Stoltman. – Teraz każdy może przyjść tu na ryby, czy po prostu posiedzieć nad wodą. Koparka pracowała non stop przez tydzień. Zostały jeszcze prace porządkowe, które wykonają w najbliższej przyszłości. W planie jest zrobienie miejsca na ognisko i postawienie ławek. Bez jakichkolwiek gminnych funduszy. Potrzebny jest też narybek i tu młodzi społecznicy zwracają się do sponsorów. – Może z czasem zorganizujemy tu też jakieś zawody wędkarskie? – dodaje radny z Cetynia Marcin Łukasiewicz, który działa razem z młodymi społecznikami. Jeśli ktoś zechce podarować im narybek lina, karpia czy amura może kontaktować się z radnym Łukasiewiczem pod nr tel. 517 542 809.

Mateusz Węsierski [Gazeta Miastecka]