Już 13 listopada wejdą w życie nowe przepisy dotyczące przeglądów technicznych. Do myślenia dawał sam fakt, że w Niemczech pozytywnej oceny w przeglądach nie otrzymuje co szósty pojazd, a w Polsce co pięćdziesiąty! Oczywiście trzeba dodać, że za Odrą przeglądy są przeprowadzane co dwa lata, a u nas co roku. Jednak nasi sąsiedzi myślą o zmianach, mimo tego, że tylko niecały jeden procent wypadków jest spowodowana złym stanem technicznym pojazdu.

Skoro w naszym kraju aż 98 procent pojazdów otrzymuje przegląd, to powinniśmy sądzić, że naszych kierowców stać na auta w lepszym stanie? Przecież to absurd! Codziennie na naszych drogach mijamy pojazdy zagrażające bezpieczeństwu i negatywnie wpływające na środowisko. Tajemnicą poliszynela jest to, że tu czy tam przyłożą pieczątkę bez mrugnięcia okiem. Należy się stówka i.. następny proszę! A szkoda, bo przecież jest okazja do prawdziwej oceny stanu własnego pojazdu. Dodatkowo mój diagnosta wymieniał gaśnicę lub prezentował płyn do spryskiwaczy.

Na czym ma polegać zmiana? Kierowca będzie musiał zapłacić za okresowy przegląd techniczny przed wykonaną usługą. Co ważne, niezależnie od wyniku badania. Rezultat bezzwłocznie trafi do internetowej bazy danych Centralnej Ewidencji Pojazdów. Zatem zapłacimy za przegląd, a nie za pieczątkę. Chodzi o to, aby wyeliminować kombinację polegającą na tym, że kierowca po niezaliczonych badaniach uda się do innego diagnosty. Tam nie dość, że będzie musiał zacząć od kolejnej zapłaty, diagnosta dzięki bazie danych dowie się, że kierowca był przed chwilą u konkurencji i z jakiegoś powodu nie otrzymał magicznej pieczątki. Ponadto nadzór nad diagnostami przejmie Transportowy Dozór Techniczny, a nie jak dotąd – starostowie.

Czy to jest dobra wiadomość? Będą ofiary. Jak zwykle stracą najbiedniejsi. Wątpliwe jest też, że nowe przepisy w pełni uszczelnią system. Jednak bądźmy szczerzy, z dróg powinny zniknąć zaniedbane, niebezpieczne, niesprawne i niedoinwestowane auta. Przecież chodzi o bezpieczeństwo nas wszystkich. Więc jeśli choć w jakimś nawet niewielkim stopniu zmiany przyczynią się do poprawy bezpieczeństwa, to jesteśmy na tak.

Bogdan Adamczyk