Rozpoczynamy serię sprawozdań z trasy IV Rajdu Dan-Car. Pierwszy etap odbył się na odcinku Bytów – Elbląg/Nowa Holandia – Wilczy Szaniec – Białystok. Wystartowały 24 pojazdy. Podzieliliśmy się na dwie grupy. Pierwsza złożona z pojazdów bloku wschodniego i druga nieco szybsza, która wyruszyła ponad godzinę później. Do pierwszego postoju w Nowej Holandii nie było niespodzianek. Wyczuwało się jedynie lekką nadpobudliwość na CB Radio. Nie ukrywam, że ja również byłem podekscytowany startem w kolejnym rajdzie.
Dopiero po wyruszeniu w dalszą trasę po minięciu depresji zauważyłem w lusterku, że maluszek Piotra Szlachetki i jego syna Łukasza znacznie słabł podczas podjazdów pod pierwsze górki. Przez CB Radio, Piotr dawał sygnały, że to tylko chwilowe, jednak po chwili postanowiliśmy zatrzymać się na poboczu. Widoczny dym sugerował różne przyczyny. Wiele wskazywało, że poszła uszczelka pod głowicą. Marcin Chwarzyński i jego żona Aldona podczepili maluszka do swojego Poloneza i podciągnęli go do pobliskiej wsi. Tam Piotr czekał na lawetę z Bytowa, która miała dokonać zamiany. Krzysztof Wrzesiński przywiózł z Bytowa inne auto na dalszą podróż – Audi Sport zabierając Fiata 126p do Bytowa. My nie czekaliśmy na Piotra wierząc, że do nas dołączy w Wilczym Szańcu. I tak się stało. Tymczasem ta szybsza grupa dołączyła do nas po wybraniu dłuższej trasy. Umówmy się, że zrobili to świadomie. 🙂
W Wilczy Szaniec (Wolfschunze) przewodnik dał nam lekcję historii. Należy przyznać, że był nieco ekscentryczny i dziwny, ale ciekawie opowiadał o wojennej kwaterze Adolfa Hitlera. W zasadzie bez niego dokonalibyśmy tylko inspekcji gruzów. Przeżycie było arcyciekawe. Miejsce godne odwiedzin.
Była chwila niepokoju, gdy Wojciech Laska zauważył, że spod jego Lady ciekł olej. Udało się jednak temu zaradzić.
Po zwiedzaniu zaliczyliśmy pierwszy piknik. Był grill oraz prowiant przygotowany przez Stację Smaku przy Shell w Udorpiu k. Bytowa, czyli wypasione kanapki i przepyszna zupa gulaszowa. Dziękujemy!
Następnie wyruszyliśmy do miejsca docelowego, czyli Białegostoku. Miejscami paskudna droga dała się we znaki. Potężne zmęczenie od skręcania i trzymania kierownicy w moim Trabancie dała się we znaki. Po pokonaniu ponad 500 km na miejscu nie byłem już wstanie prowadzić auta, dlatego jadąc pod siedzibę firmy AC (STAG) udałem się w roli pasażera we Fiacie 125p Piotra Gierdalskiego. Kolega Piotr jest autoryzowanym przedstawicielem STAGA w Bytowie więc tym bardziej wypadało zrobić serię fotek pod bramą sponsora naszego rajdu.