Kręta i pagórkowata – tak brzmi najkrótsza definicja rajdu Bëtowskô Gońba wg Macieja Raczewskiego, organizatora rajdu. Tym razem wygrał duet Tomasz Jurkun-Piotr Olszewski z Automobilklubu Warmińskiego prowadząc na Subaru Imprezę.

Trasa musi zachować kaszubski charakter. Dodatkowo razem z Marcinem Kurlejem skupiliśmy się na tym, aby jak największa część odcinków specjalnych biegła na otwartym terenie. To wpływa na bezpieczeństwo, a dodatkowo zwiększa pole obserwacji dla kibiców – mówi M. Raczewski, dodając: – Dla zwiększenia atrakcyjności wybraliśmy wąskie drogi. Cieszymy się, że znaleźliśmy w miarę równe odcinki.

Jednak to, co wyróżnia bytowską imprezę, to nie tyle niedzielne OS-y w terenie, ile prolog ulicami miasta w sobotni wieczór. Ten punkt rajdu od czterech lat jest niezmienny. Najpierw licznie zebraną widownię na styku ulic Drzymały i Dworcowej rozgrzał pokaz motocyklowego stuntu i samochodowego driftu. Na asfalcie dymiły jeszcze ostatnie szczątki opon, w powietrzu czuć było dym, gdy od pl. Krofeya ruszyli sędziowie w tzw. zerówkach. Na trasę gościnnie wyjechał także bytowiak Grzegorz Rycko w… stylizowanym na rajdówkę Trabancie. Chwilę później pojechała pierwsza załoga. Walczono o tytuł rajdowego Mistrza Polski Zachodniej. Bëtowskô Gòńba zamykała tegoroczny cykl pięciu rund, w którym sprawa końcowych klasyfikacji w poszczególnych kategoriach nie była jeszcze rozstrzygnięta. – Różnice są niewielkie. Może decydować nawet pół sekundy – oznajmił widzom przez mikrofon M. Raczewski, który w duecie z Marcinem Pacyno komentowali przebieg zawodów.

Publika szczególnie żywiołowo reagowała, gdy zbliżały się bytowskie ekipy. Jako pierwsze z nich pojawiło się czerwone Audi A1. Za kierownicą Jacek Szymczak, a w roli pilota Hubert Szymczak, czyli ojciec z synem za sterami (obaj na zdjęciu). Żona pana Jacka miała potrójny powód do niepokoju. Martwiła się o męża, syna i… swój samochód. – Po naszych krótkich namowach zgodziła się, dodając, abyśmy jechali ostrożnie – śmiał się J. Szymczak, wyjaśniając jednocześnie: – Stąd nasza spokojna jazda ulicami miasta. Uważaliśmy na ostre krawężniki. Dodatkowo z racji, że ten samochód jest seryjny, niedostosowany do rajdów, mieliśmy pewne ograniczenia. Jednak na brak mocy nie narzekaliśmy.

Dobrze wykorzystali to następnego dnia. Bytowska załoga notowała dobre czasy. – Obecna formuła daje możliwość startu lokalnym kierowcom. Bez większych inwestycji w sprzęt i bez licencji zawodniczych mogą spróbować sił w rajdzie Bëtowskô Gòńba. Dlatego unikamy pokusy podnoszenia rangi imprezy. Nie można psuć tego, co funkcjonuje. Tutaj w Bytowie jest jeszcze coś, o co trudno w innych miejscach. Świetna atmosfera i przychylność do motorsportu. Kibice, władze, policja i straż stają na wysokości zadania. Chciałbym, aby wszędzie tak było – powiedział nam po zakończeniu imprezy M. Raczewski.

Zachęcam innych kierowców z naszego regionu do wzięcia udziału w następnej edycji. Ja startowałem po raz drugi. Dwa lata temu pilotował mnie Grzegorz Myszka, a teraz bardzo chciał mój syn – mówi J. Szymczak, który z motoryzacją jest związany od dawna. Wcześniej startował w Pucharze Polski i Mistrzostwach Polski w rajdach enduro na quadach. Jednak rajdy samochodowe to zupełnie inna kategoria. – Uliczne kryterium było najtrudniejsze. Na tym OS-ie można stracić wiele, a zyskać niewiele. Trzeba więc uważać, aby kontynuować udział w kolejnych odcinkach. Na drugi dzień, w następnych dziewięciu rundach, mogliśmy wykorzystać to, co najlepsze w audiku mojej żony. Lekko podniesiona moc przy niewielkich gabarytach ułatwiała nam sprawne pokonywanie szykan. O ile na ulicach Bytowa było sucho, o tyle w Modrzejewie, Borzytuchomiu i na ostatnim OS-ie Grzmiąca-Dąbki było mokro. Po przejechaniu większej liczby aut, na zakrętach pojawiało się więcej błota – opowiada J. Szymczak.

Jego ekipa ukończyła wyścig na wysokiej 13 pozycji na 76 załóg. Najwyższej spośród bytowiaków. Pozostał jednak niedosyt. – Z braku jednej pieczątki kontrolnej dostaliśmy karę dodatkowych 30 sekund. Moglibyśmy być na ósmym miejscu, a w naszej kategorii nawet na czwartym. Jednak i tak jesteśmy szczęśliwi. Bytowska gonitwa jest dowodem, że w naszym mieście mamy potencjał do organizacji imprez motoryzacyjnych – mówi J. Szymczak. – Choć jeszcze nie dokonaliśmy podsumowania, to podczas ceremonii wręczania nagród uściskiem dłoni z wiceburmistrzem Jackiem Czapiewskim przypieczętowaliśmy decyzji o organizacji piątej Gońby za rok – powiedział nam M. Raczewski.

Bogdan Adamczyk
[Kurier Bytowski, 22.11.2018 r., nr 1338]

 

KLASYFIKACJA OGÓLNA RAJDU
1. Tomasz Jurkun/Piotr Olszewski – Subaru Impreza – Automobilklub Warmiński – 14.37,40; 2. Waldemar Dziedzic/Bartosz Piotrowski – Mitsubishi Lancer Evo 6 – Automobilklub Morski – 14.49,49; 3. Arek Tyc/Michał Iwiński – Subaru Impreza STi RA – 15.13,12 – wszyscy klasa 5. Rajd ukończyło 61 załóg.
ZAWODNICY ZIEMI BYTOWSKIEJ
13 (7 miejsce w kl. 5) Jacek Szymczak/Hubert Szymczak – Audi S1 – 15.46,93; 35. (3 miejsce w kl. RWD) Pascal Polatyński/Dominik Kiedrowski – BMW E36 318i – Bytów – 16.26,23; 41 (4 miejsce w kl. 2) Paweł Żywicki/Adrian Ryś – Fiat Seicento – Studzienice – 16.44,07; 48 (2 miejsce w kl. 1) Grzegorz Brzeski/Maciej Wolski – Fiat Seicento – Bytów – 17.04,62; 52 (11 miejsce w kl. 3) Daniel Diks/Patryk Bujak – VW Golf – Bytów – 17.47,40; 57 (8 miejsce w kl. RWD) Mateusz Krzywik/Jan Wrycz Rekowski – BMW E36 Coupe 320i – Kłączno – 19.04,55; 59 (10 miejsce w kl. RWD) Sławomir Witt/Sebastian Witt – BMW E36 Coupe 320i – Kłączno – 20.29,69.