Odwiedziliśmy Łebę, gdzie odbywał się po raz czwarty zlot samochodów amerykańskich i zabytkowych – American Dream Car Show. Było na co popatrzeć, bowiem zlotowicze przywieźli ze sobą prawdziwe perełki amerykańskiej motoryzacji. Nie ukrywam, że jestem miłośnikiem tejże myśli technicznej i fanatykiem aut typu muscle car i to ona najbardziej przyciągały moją uwagę. Zachwytom nie było granic, bo w Łebie mogłem spotkać i zasiąść za kółkiem aut z najlepszych dla „mięśniaków” czasów, czyli przełomu lat 60 i 70. Nie sposób opisać wszystkich, ale o kilku z nich porozmawialiśmy ze szczęśliwymi posiadaczami.

Niemal od razu po przekroczeniu bramy, pierwsze och, ach i wow. Przede mną muskuły prężył przepiękny Dodge Coronete z 1970 roku. Skrywał jednak pewną tajemnicę. Wnętrzności tego auta okazały się całkiem świeże… bo 8-litrowy silnik przeszczepiony został z Dodge Vipera z 2011 r. – Mogłem zrobić auto w oryginale, ale chciałem mieć coś niespotykanego – mówi właściciel, Krystian Golik z Czarnkowa.

Zaledwie kilka metrów dalej ekstaza – spotykam samochód moich marzeń – Forda Mustanga z 1968 roku. Fakt, że autko jest w kabriolecie, jedynie dodaje mu uroku. Pod maską silnik v8 o pojemności 4,7 litra i mocy 225 koni. Niemal całkowicie w oryginale… – Pewnie kilka koni już pouciekało spod maski, ale przecież nie o to chodzi w tym aucie – mówi właściciel Radosław Szczepaniak z Gdyni.

Nieopodal stoi odwieczny rywal Mustanga w walce o prym w kategorii „mięśniaków” w USA – Chevrolete Corvette. Mało tego, okazało się, że jest jego równieśniczką. Auto wypuszczone na rynek w 1968 roku wyposażono w potężny silnik o pojemności 7,0 litra i mocy 400 koni mechanicznych. Do Polski to czarne cudo trafiło bezpośrednio ze Stanów Zjednoczonych, po czym przeszła kapitalną renowację. – Wcale nie wyszło tak drogo. Kosztowne były przede wszystkim chromowane ozdobniki, które trzeba sprowadzać zza oceanu – mówi Robert Drażwa z Suwałk.

Szczególną uwagę przyciągał Buick Riviera z 1972 r. Potężne auto, które przez ponad 30 lat pływało po amerykańskich ulicach. Komfort to jednak nie wszystko, bo spokojnie można było tym autem palić kapcia na światłach, połykając niejedno sportowe auto. Pozwalał na to silnik o pojemności 7,5 litra i mocy 300 koni. – Ostatnio robiony, więc prawie wszystkie kuce mają dech. Auto torpeda, ale na prostych, bo w zakrętach jest za miękki – mówi posiadacz pięknego Buicka, Andrzej Kowalczyk z Gdyni.

Zaledwie 20 metrów obok na półmetrowym korzeniu zaparkował majestatyczny Dodge Ram z 2001 r. Nie jest to może auto zabytkowe, ale na pewno wyjątkowe i mające wielu miłośników. Piękny czerwony pick-up, wyposażony jest w silnik v8 o pojemności 5,2 litra, jest mocny, głośny i, jak przystało na amerykańskie auto, dużo pali. Ile? – Między 20 a 30 litrami gazu, co przekładając na koszty nie jest tragedią, bo niejedna osobówka w takich kosztach się mieści – mówi Sławomir Gutowski z Kamienicy Szlacheckiej k. Kartuz.

Po minięciu szpaleru Chryslerów 300C, których w Łebie było zdecydowanie najwięcej, i stadek amerykańskich vanów, jakby skromnie schowany, czaił się szary Dodge Viper. Skromność zupełnie zbędna, bo ręcznie składana „żmija” od Dodge’a ma się czym chwalić. Pod maską silnik o pojemności 8,0 litra i mocy 500 koni, co pozwala na osiągnięcie 100 km/h po zaledwie 4 sekundach jazdy. – Całe nadwozie z laminatu. Auto jest niesamowicie twarde, przez co mało wygodne, ale jego wygląd rekompensuje wszystko – mówi Zbigniew Jaworski z Chojnic.

Autem, którego nie sposób było nie zauważyć, był Cadillac Eldorado z 1984 r. Co ciekawe i wyjątkowo rzadko spotykane, z silnikiem diesla. Jego pojemność robi wrażenie – 5,7 litra, ale moc już nie koniecznie, bo Eldorado rozwija nieco ponad 100 koni. Rekompensuje to wysoki moment obrotowy, ale… przecież nie to jest w tym samochodzie istotne. Eldorado uchodził swego czasu za szczyt nowoczesności, z pełną elektryką, doświetlaniem zakrętów i wszelkimi seryjnymi dziś udogodnieniami. – Wszystkie pstryczki i pokrętła działają. Cały czas pracuję nad renowacją w możliwie najbardziej oryginalnym kształcie. Dach powinien być skórzany, ale środek jest w pełni oryginalny i w świetnym stanie – mówi Daniel Wojtachna z Darłowa.

Poniżej porcja zdjęć. W najbliższym czasie napiszemy szerzej o tych cudeńkach amerykańskiej motoryzacji i dodamy kolejne porcje zdjęć. A zobaczyć je naprawdę warto.

Daniel Zakrzewski